(w odtwarzaczu wybierz utwór numer dwa)
Wieczorny
szron
przyozdabia okna wyszukanymi wzorami, utkanymi z mlecznobiałej materii.
Na gładkiej powierzchni ciekłego kryształu pojawiają się obrazy osadzone
w
zimnym, śnieżnym krajobrazie. Spectra te zdają się być jednak prawie
realne w porównaniu z ludźmi obecnymi na balu, noszącymi maski
wykreowane na rzecz
wiecznej propagandy. Przestrzeń gęsta
jest od złudzenia, iluzja unosi się w niej niczym poranna mgła nad łąką.
Otaczają go wyniosłe, pewne siebie
kobiety, spowite w jedwab tak delikatny i lekki, iż zdaje się jedynie
przyprószać smukłe ciała niczym płatki śniegu osiadające na skórze. Choć usta
mają wygięte w uśmiechu, nie jest on w stanie przyćmić chłodu bijącego z ich
oczu.
Ze sceny napływa do widowni brzmienie skrzypiec, ciche i melancholijne nuty, grane przez człowieka, którego nikt nie
zna i nie zapamięta.
Na podium z mikrofonem w dłoni stoi
najpiękniejsza istota jaką kiedykolwiek widział. Ciemnobrązowe włosy upięła w
wykwinty kok uwydatniający wysokie kości policzkowe, smukłą szyję i szczupłe
ramiona. Zgrabną sylwetkę podkreśla długa do ziemi suknia w odcieniu
najintensywniejszego granatu. Jej malachitowe oczy spoglądają prosto na
niego.
Gdy cichną ostatnie dźwięki skrzypiec,
kobieta zapowiada kolejnego artystę. W
tym samym momencie gasną wszelkie światła, a salę pochłania ciemność.
Trwając w mroku i zdziwieniu londyńska
elita oczekuje na występ. Cisza staje się zbyt głośna, oddechy niespokojne.
Kiedy niewiele brakuje by niepokój publiczności odnalazł ujście, włączają
się reflektory. Ich przytłumiony blask rozjaśnia nieco wnętrze, nie oświetlając
jednak niczego więcej.
Melodia, która wypełnia przestrzeń, zdaje
się pochodzić z innego świata. Z początku słychać jedynie pojedyncze nuty wygrywane
na pianinie. Z czasem zaczynają się one łączyć w dłuższe kompozycje, połączone z czystym brzmieniem harfy.
Wyważone dźwięki oplatają umysł obecnych delikatnym łańcuchem nostalgii,
hipnotyzując ich niczym wahadło poruszające się jednostajnie przed oczami.
W pewnym momencie muzyka staje się
dramatyczna, odnieść można wrażenie, iż poza polem widzenia zebranych odgrywa
się tragiczny spektakl rodem z baśni. Wówczas
do dwóch instrumentów dołączają rytmiczne uderzenia w bęben i powodujący
złudzenie echa bas. Potęgują one metafizyczną impresję, kompozycja porusza
serca nawet tych, którzy głęboko ukryli swe prawdziwe jestestwo.
W puncie kulminacyjnym utworu ujawnia się kolejny
element, przeistaczając muzykę w mityczne arcydzieło za sprawą ostrych,
dynamicznych szarpnięć za metalowe struny oraz wysokiego, jasnego głosu
wywołującego ciarki przebiegające po ciałach zebranych.
Dźwięki zaczynają wirować w powietrzu i niczym
tysiące maleńkich istot unoszą się ku sklepieniu sali. Porywający taniec
brzmień zapiera dech w piersiach. Początkowo delikatna melodia przekształca się
w mroczną, wyrazistą sztukę przepełnioną rozdzierająco intensywnymi uczuciami.
Po raz pierwszy w życiu jest świadkiem takiego
widowiska. Nigdy wcześniej nie spotkał się z podobną umiejętnością wpływania
dźwiękiem na emocje publiczności. Pełen niekłamanego podziwu i zachwytu
wsłuchuje się oczarowany w tę ponadczasową grę tonów.
Utwór kończy się równie niespodziewanie, jak
się zaczął. Cichnie pianino i harfa, milknie bas i gitara elektryczna. Przez
jeden krótki moment słychać jeszcze echo uderzeń w bęben, lecz po chwili i ono
niknie.
Światła zapalają się, rażąc oczy widzów,
które zdążyły już przywyknąć do mroku. Blask ujawnia tożsamość artystów.
Na scenie stoi czwórka młodych mężczyzn
piastujących opiekę nad swymi instrumentami. Ich twarze są pełne spokoju, usta
układają się w ledwie widoczne, lecz zaskakująco szczere półksiężyce uśmiechów.
Wzrok publiczności kieruje się na sam
środek podwyższenia, gdzie ze spuszczonymi powiekami, nieruchomo tkwi wokalistka.
Po krótkim momencie zawahania rozbrzmiewają
oklaski i nie cichną przez długi czas, podkreślając wartość występu. Pomimo
tego, artyści nie schodzą ze sceny.
Gdy salę na nowo wypełnia cisza, a
intensywność spojrzeń londyńskiej elity zdaje się przewiercać ciała muzyków,
dziewczyna unosi powieki.
Kieruje wzrok prosto przed siebie, a on doszukuje
się w nim tego, czego nie są w stanie zauważyć inni, odwracający oczy od tych
zawstydzająco szczerych źrenic.
Spoglądając w nie, odnosi wrażenie, iż
tonie, opada pod wodę, a powietrze uchodzi z jego płuc.
Dostrzega głębię tak intensywną, że zdaje się
ona sięgać dna duszy niczym morska studnia ciemnego piasku.
Zamiera zaintrygowany, a dziewczyna szepcze
do mikrofonu słowo, które rozbrzmiewa w zaistniałej ciszy z siłą dzwonu
kościelnego.
-
Dziękujemy.
Masz przepiękny styl pisania, tak obrazowo to wszystko opisujesz, jestem zachwycona :3
OdpowiedzUsuńOch, cieszę się bardzo na ten rozdział, ponieważ go czytało mi się o wiele lepiej niż prolog. Zwinnie, szybko i lekko. Pięknie to wszystko opisałaś. Poczułam jakbym była na tym koncercie. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Jest wyjątkowy i oryginalny. Masz talent i proszę Cię nie zmarnuj go. Nie rezygnuj z opublikowania swoich dzieł, bo takie coś może zniechęcić do dalszego pisania. Cała historia jest nadal wielką tajemnicą. Już prawie nie wytrzymuje z tego powodu, że nie wiem o czym jest opowiadanie, jednak z drugie strony ta Twoja tajemniczość jest bardzo intrygująca i jakby tak spojrzeć, to nawet pociągająca. Mam nadzieję, że będziesz informować mnie o nowych rozdziałach. Zostawiam numer gg: 43536898
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Dziękuję serdecznie za komentarz na blogu.
OdpowiedzUsuńProlog, jak i pierwszy rozdział czytało mi się bardzo płynnie, z zadziwiającą wręcz łatwością. Koncert skojarzył mi się z muzyką fińską zespołu Apocalyptica. Kiedy tylko słyszę ich utwory, odlatuję, więc łatwo się domyśleć, że zapoznając się z Twoją twórczością było podobnie :)
Prosiłabym, abyś powiadamiała mnie o nowościach. Z góry dziękuję!
[prawdziwy-diament.blogspot.com]
Opisując koncert nie wzorowałam się na Apocalypice, tylko na Nightwishu ^^ Częściowo zbliżone zespoły :3
UsuńKrótko trochę... Szkoda, bo mi się spodobało. Bardzo poruszający podkład muzyczny, a w połączeniu ze słowami twojego opowiadania daje niesamowity efekt. A jakie kolory... "Malachitowe oczy" - taki drobiazg, a tworzy klimat :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wciąż czekam na więcej!
Zawsze miło mi usłyszeć od Ciebie miłe słowa, merci:*
Usuńwpadłam przypadkiem i chyba zostanę na dłużej. podoba mi sie.
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytałam dosłownie w kilka sekund masz tak lekki i przyjemny styl. podobało mi się jak dokładnie kreujesz świat. Ten koncert był tak realny, że miałam wrażenie, że sama na nim jestem.
Mam nadzieję, że kolejne rozdziały również będą na tak wysokim poziomie.
W wolnej chwili zapraszam Cię do mnie na http://cienkie-granice.blogspot.com/
Czułam się, jakbym siedziała na tej widowni. Opisałaś to tak, obrazowo. Moje gratulacje xD Prolog też był taki krótki, mam nadzieję, że z czasem Twoje rozdziały zrobią się dłuższe (nie mam nic przeciwko takiej długości jak ten, bardzo przyjemnie się czytało, ale trochę więcej na pewno nie zaszkodzi). Życzę dużo weny i szybkiego wstawienia trzeciego rozdziału ^^
OdpowiedzUsuńhttp://forbidden-wonderland.blogspot.com/
Jak już pisałam w notce nad "rozdziałami" wolę wstawiać częściej kawałki rozdziału, niż co kilka miesięcy cały - wierz mi, że pierwszy jest bardzo długi ^^
UsuńPiszesz bardzo realistycznie, podoba mi się to mam nadzieję, ze będziesz informowała mnie o nn a przy okazji zapraszam na nn
OdpowiedzUsuńOpisałaś to tak realistycznie. Czułam, jakbym tam była. Prolog był świetny i chyba zdradził mi więcej niż pierwszy rozdział. Szkoda, że tak krótko, mam niedosyt ;c Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
Wow. Chyba tylko tyle potrafię powiedzieć po świeżo przeczytanym rozdziale.
OdpowiedzUsuńNaprawdę, bardzo, ale to bardzo mi się podobał. Jezu... jak to ślicznie opisałaś cały cykl trwania tego spektaklu, czy jakkolwiek to nazwać. Cudowne. Aż mnie zatkało. Piszesz z takim uwielbieniem. Widać, że doskonale wczuwasz się w jedną z postaci, która jest obecna w tamtym miejscu.
Ja nie wiem , co mogę jeszcze napisać. Nie wydaje mi się, żeby słowa wyraziły to, co chcę przekazać ;x Chyba pierwszy raz tak mam o.O
Jej Freya zawstydzasz mnie. Nie wiem jak się mam czuć. Naprawdę mi miło, zdecydowanie nie oczekiwałam, aż takiej aprobaty. Chyba jestem... szczęśliwa? <3
UsuńNo wybacz, ale naprawdę byłam w wielkim szoku, tak szok do doskonałe słowo, jak przeczytałam ten rozdział. Wszystko tak niesamowicie opisałaś, że wręcz czuło się tak, jakby było się jednym z bohaterów. Jakby się tego na żywo słuchało.
UsuńWielkie gratulacje i podziw z mojej strony!
A piosenka, która towarzyszy czytaniu zaczyna się podobnie do "Here without you". Za każdym razem, jak tu wpadam, to mam wrażenie, że zaraz to pójdzie ;d
I zapomniałam podkreślić, że śliczny masz szablon, bardzo mi się podoba!
A,i ta piosenka "When you're young" też mi się spodobała, co nieczęsto się zdarza ;d
Witaj Clair ;-) napisałam zgrabny komentarz, ale nagłe szaleństwo wifi zemściło się na nim. Wspomnę więc jedynie, że rozdział był niesamowity. Wyobraziłam sobie wszystko z łatwością. Zakochałam się w Twoim stylu pisania. Mam nadzieję, że pozwolisz mu się wyrwać na kawę ;-) Do napisania!
OdpowiedzUsuńP. S. Dzięki za miły komentarz ^^
Kiedy tylko chcesz^^ Opinia od Ciebie zawsze napędza mnie do dalszej pracy:*
UsuńDzięki za komentarz^^
OdpowiedzUsuńYay... ja nie umiem pisać opisów, a twoje są takie ładne... W ogóle podoba mi się twój styl. To naprawdę dobry styl.
Mam dziurę w mózgu i żołądku (i chyba nawrót gorączki), więc nic więcej mądrego nie napiszę. Dziękuję i przepraszam.
Gdy tylko skończyłam czytać, zaniemówiłam. Ty naprawdę masz talent! Piszesz tak prawdziwie, a za razem tak pięknie oddajesz każdy szczegół, że aż nie można przestać czytać! Ten tekst sprawia wrażenie, że pisanie nie sprawia ci najmniejszego problemu. Naprawdę cię podziwiam D: Mogłabyś powiadomić mnie na moim blogu o nowym rozdziale? Z góry dzięki.
OdpowiedzUsuńhttp://letter-to-a-friend.bloog.pl
Dziękuję Ci bardzo za miły komentarz,sprawił mi sporo radości :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie twoja opowieść, choć trudno powiedzieć o czym będzie ta historia.
W prologu urzekło mnie jedno zdanie - Smakuje deszczem i szminką. Przeczytałam je na głos ze sto razy i brzmi cudownie. Jak deszcz.
Czekam na więcej, jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam serdecznie!
/persefonicum
Co można napisać, kiedy człowiek czytając tak wspaniałą treść, odczuwa drżenie serca? Nie wiele opowiadań, nawet wydanych w postaci książki, jest w stanie przyprawić mnie o tak cudowne uczucia wzruszenia i magii, jakich doznałam podczas lektury twojego bloga.
OdpowiedzUsuńMasz cudowny styl, którego bardzo ci zazdroszczę, życzyłabym sobie pisać chociaż w połowie tak dobrze, jak ty, wierz mi! Dysponujesz ogromnym zasobem słownictwa oraz ciekawie budujesz zdania, przez co tekst nie tylko jest oryginalny, ale także lekko się go czyta i budzi pożądane emocje.
Na razie jeszcze nie wiem o czym to będzie, pierwszy rozdział wskazał na jakąś zakochaną parę, głównie dziewczynę. Z drugiego rozdziału wnioskuje, że ta sama dziewczyna jest teraz właścicielką owych, szczerych oczu, zastanawia mnie natomiast tajemniczy widz spektaklu ;D Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów, które nakierują mnie na to, co będzie się dziać.
Zainwestuj w grafikę, dzięki temu blog będzie lepiej wyglądał, w końcu takie opowiadanie zasługuje na równie piękną szatę, czyż nie? :D:D
Pozdrawiam. Pewnie nie informujesz o nowościach w spamowniku, ale jakby co, to masz we mnie czytelnika.
Hoi ;))
OdpowiedzUsuńCudownie tu, oczywiście mam ochotę tu przychodzić, nie raz i nie dwa. Jestem zaskoczona i tym rozdziałem. Spodziewałam się, że po raz kolejny napiszesz ''wyjątkowo'' i nie myliłam się.
Nie mogę pojąć niektórych rzeczy w tym poście. Moja sztuka pisania jest uboga, jakbym pochodziła z dawnych czasów xD
Pięknie opowiadanie się zaczęło...duuużo muzyki w nim... chociaż nie takiej, którą słucham, ale ... miło tutaj.
Pozdrawiam serdecznie, i czasem mnie odwiedzaj ;))
[sonia-und-semir.blogspot.com]
Bardzo się cieszę, że spodobał Ci się mój blog :) Twój również zapowiada się bardzo interesująco, na pewno będę zaglądać, żeby zobaczyć, jak się rozwinie.
OdpowiedzUsuń"Melodia, która wypełnia przestrzeń zdaje się pochodzić z innego świata." Powiedziałabym raczej, że tekst, który tworzyłaś, wydaje się być z całkowicie odległej galaktyki i to się chwali. Ludzie, którzy nigdy nie byli świadkami takiego muzycznego spektaklu, powinni przeczytać Twój tekst i jeśli nie są zainteresowani samymi dźwiękami, to może pięknie dobrane słowa do nich przemówią. Szczerze powiedziawszy nigdy dogłębnie nie zastanawiałam się nad pięknem muzyki klasycznej na poważnie, ale Twój tekst zmusił mnie do gwałtownej zmiany toku myślenia. Spodziewam się pozytywnych emocji podczas czytania tejże historii.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chciałam podziękować za chwilkę czasu poświęcone na mój blog. Nawet jeśli nie zagłębiłaś się w opowiadanie, to chociaż rada jestem, iż nie zostawiałaś zwykłego SPAM'u.
/ orchardofhearts.blogspot.com
Tacos rule,
Spoko, nic się nie stało. Ostatnimi czasy dzieje się ze mną coś dziwnego... może to zmiana pogody ;))
OdpowiedzUsuńCóż... ja już kroję kolejny rozdział, ale nie wiem kiedy się ukaże ;))
Tymczasem pozdrawiam i czekam na nowy u ciebie...
Cierpię na brak czytania jakichkolwiek blogów. Mam tylko kilkoro czytelników, którzy nie często wstawiają posty ;) cóż... jak ty to robisz ze masz dużo czytających ???
Znalazłam chwilę, więc jestem. Przeczytałam prolog i pierwszy rozdział, teraz czekam niecierpliwie na kolejne części, bo na razie jest bardzo tajemniczo. Nawet sylwetki bohaterów nie są dokładnie znane. Rozumiem, że Emil jest zafascynowany swoją koleżanką, która właśnie śpiewa w opisanym przez Ciebie zespole?
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzednimi komentarzami, opisy są świetne, zawsze zazdroszczę osobom, które potrafią pisać w tak obrazowy sposób :)
Jeszcze chciałam dodać, że bardzo się bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam imię Emil, jak jeden z moich bohaterów. Tak samo jak książki nie powinno się oceniać po okładce, tak pewnie postaci po imieniu, ale mam do tego imienia sentyment :) Ach! I jeszcze raz dziękuję za miły komentarz u mnie. Pozdrawiam!
Jeśli mam być szczera, to zabrakło mi słów... pierwszy raz spotkałam się z czymś tak niezwykłym... gdy opisywałaś te piosenkę, jakbym właśnie tam była i sama to ogladala. Czytałam wiele książek, ale brakowało mi czegoś -apisanego z taka gracją. Masz bardzo bogate słownictwo i pięknie przelewasz swoje myśli na klawiaturę. Musisz jednak pamiętać, że nie zawsze jest to dobre. Chodzi po tym świecie zbyt dużo debili, że tak powiem, którzy zwyczajnie by tego nie zrozumieli.
OdpowiedzUsuńJednak uważam, że to było naprawdę wspaniałe i bardzo proszę, żebyś mnie informowała na:
breath-of-memories.blogspot.com
Witam. Dziękuję za komentarz na moim blogu i za to, że w ogole pokusiłaś się na niego wejść. Tak w ogóle to masz świetny szablon jako, że Kurta uwielbiam.
OdpowiedzUsuńPiszesz naprawdę fajnie, po za tym, że nie przepadam za pisaniem/czytaniem w czasie teraźniejszym. Świetnie kreujesz opisy miejsc, uczuć etc. Można się po prostu przenieść w ten deszczowy dzień, jak czytałam w prologu. Część pierwsza bardzo mi się podobała, tylko dlaczego tak krótko? Ja dopiero zaczęłam się wsłuchiwać i wczytywać w treść, a tutaj koniec. Naprawdę cudowne opisy. Rzadko komu udaje się dobrać tak trafne słowa. Poinformuj mnie o nowościach, jestem ciekawa dalszego ciągu. Pozdrawiam cieplutko, Esther.
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuje za to że wpadłaś na mój blog i oczywiście będę cię powiadamiać o nowych notkach.
Z przyjemnością zaczęłam czytać twoje opowiadanie i naprawdę z mojej strony należy Ci się uznanie.
W dodatku bardzo ładny szablon z tym wilkiem w tle wprawia mnie w taki miły nastrój (szkoda tylko że czarno biały)
Ogółem możesz być z siebie naprawdę dumna.
Zazdroszczę ci tej burzy uczuć jaką z pewnością wywołujesz wśród czytelników.
Ja tak nie potrafię.
(niesmiertelne serca)
Dreszcze, poczułam taki dreszcz, że o matko! Muzyka idealnie dopasowana do tekstu, czytało się go niezwykle płynnie... Był magiczny, tak szczegółowo opisany, czułam się jakbym stała w tym tłumie, tuż obok tego chłopaka, patrząc na jego relacje z dziewczyną ze sceny... Tak jak osoby przede mną - powinnaś być z siebie dumna, mało kto potrafi wywołać we mnie taką burzę uczuć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ten rozdział jest moim ulubionym.
OdpowiedzUsuńMożesz mi powiedzieć jak się nazywam ta muzyka, którą kazałaś włączyć?
Podaruję Ci nawet link: http://www.youtube.com/watch?v=itMd1_nxfzc
Usuń:3